czwartek, 22 września 2016

Sukienka wyzwaniowa i motywująca

Kochani !
W ostatnim poście mogliście zobaczyć jaki uszyłam prezent ślubny dla wyjątkowej pary. Tym razem mam dla Was jeszcze większą gratkę w postaci sukienki w jaką byłam ubrana. Odkąd zostałam zaproszenie od razu wiedziałam, że muszę sobie uszyć sukienkę sama. Od początku do końca. Zawsze wybierałam wykrój z podpisem "Łatwe", a  w swoich projektach unikałam wszelkich udziwnień i trudniejszych elementów. Jednak tym razem nie chciałam postawić na coś prostego. Wiedziałam, że mam ponad miesiąc czasu. Zaczęłam przeglądać Burdy i od razu wpadł mi w oko wykrój 112 z numeru 6/2016. Obok był ogromny napis " Model trudny ", jednak w tamtym momencie stwierdziłam, że dlaczego by nie. Przystąpiłam do działania. Wyciągnęłam z szafy jakiś kawałek materiału i uszyłam model próbny. Gdy ten okazał się być w 90 % satysfakcjonującym mnie wybraliśmy się do sklepu z materiałami. Razem z Narzeczonym wybraliśmy materiał jaki nam się podobał i spełniał wymagania Burdy. 

Zaopatrzona we wszystkie możliwe rzeczy, które miały mi ułatwić i usprawnić szycie wzięłam się ponownie za szycie. Tym razem przy przerysowaniu wykroju używałam suwmiarki krawieckiej, aby mieć pewność, że wykrój z każdej strony będzie miał taki sam zapas na szew. Czynność była pracochłonna, ale bardzo udana. Przerysowanie zajęło mi ponad godzinę, ale każda kreseczka była idealnie odwzorowana.

Największym wyzwaniem okazał się dekolt, który przyszyłam 3 razy ! Pierwszy raz był dobrze przyszyty, ale myślałam, że jest źle. Potem przyszyłam źle, a potem znowu dobrze ;)

Opis sukienki jest w Szkole szycia w wydaniu, ale jednak byłam tak zestresowana, że wyszło jak wyszło. A wyszło według mnie genialnie. Jestem dumna jak paw z sukienki i każdego jej detalu. Szwy po bokach schodzą się idealnie, ozdobne dziurki w dekolcie są w równej odległości. 
I zdarzyło mi się trochę wpadek, ale tym razem udam, że ich nie ma ;)





Wykrój : Burda 6/2016 model 112 , rozmiar 34
Materiał : Bawełna satynowa 150 x 160 cm
Inne materiały : Fizelina klejąca, zamek kryty 30 cm, zatrzask metalowy
Czas wykonania : Ok. 10 godzin podzielone na kilkanaście razy
Modyfikacje : Plisa dekoltu zapinana na zatrzask, pogłębione zaszewki piersiowe, dół sukienka zrobiony za pomocą mikro zakładek

Jest to moja pierwsza tak skomplikowana sukienka, jednak jestem z niej ogromnie dumna. Uszycie tej sukienki dało mi pewność w szyciu, że robiąc coś małymi krokami jesteśmy w stanie osiągnąć nawet bardzo trudny cel.  
Trzymajcie się ciepło i wierzcie w swoje możliwości ;)

środa, 7 września 2016

Malowane poszewki ślubne

Kochani !
Ostatnio miałam przyjemność być gościem na uroczystości jaką jest ślub. Wiedzieliście, że szykuje z tej okazji tajny projekt. I dziś pokażę Wam jedną część tego tajemniczego zadania.
Uwielbiam takie wydarzenia za całą oprawę. Począwszy od kwiatów, przez dekoracje stołu, aż po najlepsze czyli Parę Młodą i ich ubrania. No przyznać się, kto nie lubi patrzeć na te piękne suknie ślubne i idealnie dobrane garnitury? Ja uwielbiam. 

No a skoro mowa o ślubie, to powinien być też prezent. Nie jestem osobą, którą lubi iść w gotowce. Uwielbiam tworzyć prezenty dla kogoś i z jakiejś szczególnej okazji. Ślub to idealne pole do popisu pod tym względem. Brałam pod uwagę wiele opcji, jednak ostatecznie zdecydowałam się uszycie kompletu trzech poszewek oraz trzech poduszek i zrobienie napisów na poszewkach za pomocą farby akrylowej.


Poduszki do środka, także uszyłam sama na maszynie z tego samego materiału. Do środka włożyłam owatę, a całość przeszyłam zygzakiem. Dzięki temu stworzyłam poduszki idealne na wymiar poszewek. Niestety w pośpiechu zapomniałam o zdjęciach, ale nie ma tam nic nadzwyczajnego.



Komplet byłby
„zwykły” gdyby nie data ślubu na najmniejszej poszewce. Jest to taka wisienka na torcie. Przez to widać, że jest to prezent zrobiony tylko dla tej Pary. 

A teraz mała anegdotka czyt. gafa jaką popełniłam podczas pakowania poduszek. Zawsze dodaje swoje wizytówki do prezentów, jeśli nie wyszyję nazwy na przedmiocie. Tym razem nie wyszyłam i przy pakowaniu zgarnęłam najbliższą wizytówkę jaka leżała na moim biurku. Wizytówkę włożyłam do środka, zapakowałam. Tego samego dnia prezent trafił do właścicieli. Wszystko brzmi świetnie. W poniedziałek, gdy Para Młoda zaczęła odpakowywać prezenty z poszewek wypadła owa wizytówka. I jakie było zdziwienie, kiedy się okazało, że z tyłu są jakieś tajemnicze cyfry i litery. Państwu Młodym nie dawała spokoju myśl " Co to może być?”. Było już późno i nagle dostaje sms’a od Pana Młodego czy śpię. W mojej głowie pojawiła się myśl „yhy. coś się kroi” i nawiązała się rozmowa. Wyszło na jaw, że spakowałam wizytówkę na, której rozpisałam jak wyszywać litery na maszynie do szycia. Państwo Młodzi nie wiedzieli co to jest i zapewniłam im pewien rodzaj rozrywki, ponieważ doszli do wieli opcji, ale nie do tej, że to może być coś związanego z szyciem i moim roztrzepaniem.

Podczas rozmowy dowiedziałam się także, że mała podusia wywołała dużo pozytywnych emocji po rozpakowaniu i pewien rodzaj wzruszenia. I to jest najlepsza rekomendacja jaką mogłam usłyszeć od obdarowanych :) 

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...