sobota, 31 grudnia 2016

Podsumowanie szyciowego roku

Kochani!
Koniec roku to najlepszy czas na podsumowania, tym razem także ja podzielę się z Wami swoimi :)
Jest to najlepszy czas na podsumowania, wnioski oraz postanowienia. Prowadzenie bloga daje mi pewnego rodzaju motywację, ponieważ wiem, że ktoś czeka, aby zobaczyć to co stworzyłam. Dzięki temu, że tu jesteście i dajecie o sobie znać razem tworzymy małą społeczność w ogromnym świecie internetu. Widząc Wasze reakcje chce mi się pisać i coraz bardziej udoskonalać swoje umiejętności.

W ciągu roku napisałam dla Was 24 posty. Prawie o połowę mniej, niż w roku 2015. Jednak bardziej zależało mi na tym, aby pisać posty bardziej konkretne i przekazywały Wam więcej informacji na temat szycia. A sam blog odwiedziliście prawie 50 000 razy!

Najczęściej czytanymi postami na całym blogu była opinie o Arce Radom 888 oraz tutoriale jak przerobić męską koszulę na sukienkę i spódnicę.

W tym roku uszyłam wiele ubrań dla siebie, czyli wywiązałam się z obietnicy danej samej sobie, aby szyć więcej ubrań. I takim sposobem uszyłam kilka bluz, spódnic, sukienek. Najbardziej jestem dumna z sukienki weselnej, która w Burdzie była opisywana jako model trudny dla osób z dużym doświadczeniem. Robiąc wszystko powoli wg. opisu dałam radę, a sukienka to moje trofeum, które pokazuje nie tylko mi, że możemy uszyć wiele rzeczy tylko wszystko zależy od wiary w nasz cel i dbałości o szczegóły.


A jeszcze bardziej dodało mi skrzydeł ujrzenie mojego zdjęcia i sukienki w październikowym wydaniu Burdy. Aż mi się łezka w oku zakręciła, że mogłam znaleźć się w Galerii Czytelniczek.
 
A tak w skrócie moje szycie wyglądało tak:

Był to najbardziej udany okres w mojej małej twórczości. Odkrywałam wiele nowych technik, nauczyłam się tego, aby zwracać uwagę na każdy milimetr. Wiem, żeby nie zaczynać czegoś na co nie mam ochoty i, że tylko dobrze dobrane cele dodadzą nam skrzydeł.

czwartek, 1 grudnia 2016

Bluza ze ścinek

Kochani!
Jestem typem chomika materiałowego (na szczęście tylko ten typ ;)) i nawet najmniejsze kawałki materiału przechowuję. Mam podzielone woreczki na bawełnę i dzianiny. Po zapełnieniu całego woreczka z dresówką stwierdziłam, że zrobię patchwork. I tak oto powstał panel na przód bluzy. Do uszycia panelu użyłam ponad 20 różnych kawałków z trzech rodzai. Tył to kolejny większy kawałek jaki pozostał mi po szyciu. A rękawy są z pełnowartościowego kuponu.


Wykrój pochodzi z Burdy na sweterek z raglanowym rękawem. Jednak ja nie wszywałam wypustki, guzików, ani plisy dekoltu. Jest to wykrój numer 114 z wydania 10/2016.

Poważną modyfikację musiały przejść rękawy, które były za szerokie i wymyśliłam sobie zakładki. Tak, tak. Zakładki na rękawie. Wygląda to całkiem nieźle i idealnie przytrzymuje bluzę na swoim miejscu. Uwielbiam odsłaniać ramiona i zakładki sprawdziły się idealnie, a przy prostym wykroju dodają "to coś". Standardowo szyłam najmniejszy rozmiar, ale i tak był za duży.


Z bluzy jestem bardzo zadowolona. Bałam się tej zielonej dzianiny dresowej, bo jej kolor przypominał dresy z lat 90, ale w połączeniu z szarym i czarnym nabiera nowego wymiaru. Kolejnym moim dylematem było to czy tyle łączeń nie będzie przeszkadzać podczas noszenia, jednak w ogóle ich nie czuć.
Teraz mogę powiedzieć, że to bluza idealna :)

niedziela, 20 listopada 2016

Dziecięcy miks

Kochani !
Po raz kolejny nastała u mnie dłuższa przerwa w prowadzeniu bloga. Prawie miesiąc. Nie jest tak, że nie szyję w tym czasie. Mam ogromny problem ze zdjęciami. Mam uszyte rzeczy, ale na zdjęciach w taką pogodę trudno znaleźć dobrą jakość, a nie chce Was zasypywać zdjęciami bardzo niskiej jakości. Musiałam wybrać kompromis. Tym razem dostaniecie we wpisie to co można łatwo sfotografować, a z resztą będę próbować gdy wyjdzie choć odrobina słońca.

Na początek chciałabym Wam pokazać coś z czego jestem ogromnie dumna i zadowolona. Jednak tym razem to nie jest szycie. Przygotowana metryczka dla Siostrzeńca. Już widzieliście jeden z prezentów dla niego,a tym razem coś jeszcze bardziej osobistego. Najlepsze prezenty to takie przygotowane specjalnie z myślą o tej osobie. Wyznaję tą zasadę od dawna i uwielbiam dawać takie podarunki każdemu bliskiemu. Metryczka jest tylko ozdobą, ale także wyrazem miłości. 
Zobaczcie sami :)


A teraz przechodzimy do szycia. Także nie próżnowałam w tym temacie i spod mojej igły wyszedł sensorek z imieniem Oskar. Z jednej strony polar minky w kolorze szarym, a z drugiej bawełna z imieniem.

No i tym razem zestaw minky i bawełna. Pierwszy kocyk jaki uszyłam w takim połączeniu. Naczytałam się o minky, że nie współpracuje dobrze podczas szycia, jednak u mnie ten problem nie występował. Użyłam wszystkich szpilek do przypięcia bawełny z minky i szyło się idealnie ;) Po zszyciu całości do środka włożyłam średniej grubości ocieplenie i zrobiłam obszycie dookoła. Całość prezentuje się według mnie bardzo dobrze.

Totalny miks. Dla każdego coś dobrego. 
Daje słowo, że następny wpis będzie całkowicie dotyczył szycia i będzie ubraniowy. 
Trzymajcie się ciepło ;)

poniedziałek, 17 października 2016

Nastała jesień

Kochani!
W ostatnim wpisie pokazałam Wam letnią sukienkę w kolorowe motyle. Od tego czasu moje UFO'ki (UnFinishedObjects) mnie przytłoczyły i sama nie wiedziałam co mam pierwsze skończyć. Moja szuflada z projektami nieskończonymi jest pełna, ale powoli ją opróżniam. Część będę kończyć, części się pozbędę - będę robić selekcję.

Tym razem wielkim skokiem w następną porę roku uszyłam narzutkę z bardzo ciepłej dzianiny swetrowej, którą udało mi się kupić w baaardzo atrakcyjnej cenie :) Na zdjęciach widać, że materiał jest o dosyć luźnym splocie, ale wbrew pozorom jest bardzo ciepła.
Sam materiał czekał na wykorzystanie prawie rok, aż w końcu odrysowałam wykrój od swojej narzutki i schowałam do szuflady. Na szczęście zabrałam się za szycie i powstała.
 


Początkowo plan był taki, aby narzutkę podarować Mamie, ale niestety rękawy są za wąskie, więc została ze mną. Będę miała bardzo ciepły otulacz na jesienną aurę :) 
A przy okazji moja szuflada U.F.O została pomniejszona o jedną rzecz :)
Czułam bardzo mocne obciążenie tymi zaczętymi rzeczami i dopóki ich nie ogarnę nie zabieram się za nim nowego. Maksymalnie 3 projekty - taki mam plan. 
A Wy macie takie długodystansowe projekty ?

czwartek, 22 września 2016

Sukienka wyzwaniowa i motywująca

Kochani !
W ostatnim poście mogliście zobaczyć jaki uszyłam prezent ślubny dla wyjątkowej pary. Tym razem mam dla Was jeszcze większą gratkę w postaci sukienki w jaką byłam ubrana. Odkąd zostałam zaproszenie od razu wiedziałam, że muszę sobie uszyć sukienkę sama. Od początku do końca. Zawsze wybierałam wykrój z podpisem "Łatwe", a  w swoich projektach unikałam wszelkich udziwnień i trudniejszych elementów. Jednak tym razem nie chciałam postawić na coś prostego. Wiedziałam, że mam ponad miesiąc czasu. Zaczęłam przeglądać Burdy i od razu wpadł mi w oko wykrój 112 z numeru 6/2016. Obok był ogromny napis " Model trudny ", jednak w tamtym momencie stwierdziłam, że dlaczego by nie. Przystąpiłam do działania. Wyciągnęłam z szafy jakiś kawałek materiału i uszyłam model próbny. Gdy ten okazał się być w 90 % satysfakcjonującym mnie wybraliśmy się do sklepu z materiałami. Razem z Narzeczonym wybraliśmy materiał jaki nam się podobał i spełniał wymagania Burdy. 

Zaopatrzona we wszystkie możliwe rzeczy, które miały mi ułatwić i usprawnić szycie wzięłam się ponownie za szycie. Tym razem przy przerysowaniu wykroju używałam suwmiarki krawieckiej, aby mieć pewność, że wykrój z każdej strony będzie miał taki sam zapas na szew. Czynność była pracochłonna, ale bardzo udana. Przerysowanie zajęło mi ponad godzinę, ale każda kreseczka była idealnie odwzorowana.

Największym wyzwaniem okazał się dekolt, który przyszyłam 3 razy ! Pierwszy raz był dobrze przyszyty, ale myślałam, że jest źle. Potem przyszyłam źle, a potem znowu dobrze ;)

Opis sukienki jest w Szkole szycia w wydaniu, ale jednak byłam tak zestresowana, że wyszło jak wyszło. A wyszło według mnie genialnie. Jestem dumna jak paw z sukienki i każdego jej detalu. Szwy po bokach schodzą się idealnie, ozdobne dziurki w dekolcie są w równej odległości. 
I zdarzyło mi się trochę wpadek, ale tym razem udam, że ich nie ma ;)





Wykrój : Burda 6/2016 model 112 , rozmiar 34
Materiał : Bawełna satynowa 150 x 160 cm
Inne materiały : Fizelina klejąca, zamek kryty 30 cm, zatrzask metalowy
Czas wykonania : Ok. 10 godzin podzielone na kilkanaście razy
Modyfikacje : Plisa dekoltu zapinana na zatrzask, pogłębione zaszewki piersiowe, dół sukienka zrobiony za pomocą mikro zakładek

Jest to moja pierwsza tak skomplikowana sukienka, jednak jestem z niej ogromnie dumna. Uszycie tej sukienki dało mi pewność w szyciu, że robiąc coś małymi krokami jesteśmy w stanie osiągnąć nawet bardzo trudny cel.  
Trzymajcie się ciepło i wierzcie w swoje możliwości ;)

środa, 7 września 2016

Malowane poszewki ślubne

Kochani !
Ostatnio miałam przyjemność być gościem na uroczystości jaką jest ślub. Wiedzieliście, że szykuje z tej okazji tajny projekt. I dziś pokażę Wam jedną część tego tajemniczego zadania.
Uwielbiam takie wydarzenia za całą oprawę. Począwszy od kwiatów, przez dekoracje stołu, aż po najlepsze czyli Parę Młodą i ich ubrania. No przyznać się, kto nie lubi patrzeć na te piękne suknie ślubne i idealnie dobrane garnitury? Ja uwielbiam. 

No a skoro mowa o ślubie, to powinien być też prezent. Nie jestem osobą, którą lubi iść w gotowce. Uwielbiam tworzyć prezenty dla kogoś i z jakiejś szczególnej okazji. Ślub to idealne pole do popisu pod tym względem. Brałam pod uwagę wiele opcji, jednak ostatecznie zdecydowałam się uszycie kompletu trzech poszewek oraz trzech poduszek i zrobienie napisów na poszewkach za pomocą farby akrylowej.


Poduszki do środka, także uszyłam sama na maszynie z tego samego materiału. Do środka włożyłam owatę, a całość przeszyłam zygzakiem. Dzięki temu stworzyłam poduszki idealne na wymiar poszewek. Niestety w pośpiechu zapomniałam o zdjęciach, ale nie ma tam nic nadzwyczajnego.



Komplet byłby
„zwykły” gdyby nie data ślubu na najmniejszej poszewce. Jest to taka wisienka na torcie. Przez to widać, że jest to prezent zrobiony tylko dla tej Pary. 

A teraz mała anegdotka czyt. gafa jaką popełniłam podczas pakowania poduszek. Zawsze dodaje swoje wizytówki do prezentów, jeśli nie wyszyję nazwy na przedmiocie. Tym razem nie wyszyłam i przy pakowaniu zgarnęłam najbliższą wizytówkę jaka leżała na moim biurku. Wizytówkę włożyłam do środka, zapakowałam. Tego samego dnia prezent trafił do właścicieli. Wszystko brzmi świetnie. W poniedziałek, gdy Para Młoda zaczęła odpakowywać prezenty z poszewek wypadła owa wizytówka. I jakie było zdziwienie, kiedy się okazało, że z tyłu są jakieś tajemnicze cyfry i litery. Państwu Młodym nie dawała spokoju myśl " Co to może być?”. Było już późno i nagle dostaje sms’a od Pana Młodego czy śpię. W mojej głowie pojawiła się myśl „yhy. coś się kroi” i nawiązała się rozmowa. Wyszło na jaw, że spakowałam wizytówkę na, której rozpisałam jak wyszywać litery na maszynie do szycia. Państwo Młodzi nie wiedzieli co to jest i zapewniłam im pewien rodzaj rozrywki, ponieważ doszli do wieli opcji, ale nie do tej, że to może być coś związanego z szyciem i moim roztrzepaniem.

Podczas rozmowy dowiedziałam się także, że mała podusia wywołała dużo pozytywnych emocji po rozpakowaniu i pewien rodzaj wzruszenia. I to jest najlepsza rekomendacja jaką mogłam usłyszeć od obdarowanych :) 

niedziela, 28 sierpnia 2016

Sukienka lutowo-spacerowa

Kochani !
Pomysł uszycia tej sukienka był w styczniu/lutym ? W okresie w jakim się w żadnym stopniu nie myśli o krótkich częściach garderoby. Przynajmniej sukienkę uszyłam z takim wyprzedzeniem, że miałam co na siebie włożyć, gdy w końcu pod koniec sierpnia do Polski przywitały upały. O sukience zapomniałam i nawet zdjęć nie zrobiłam, więc dziś był świetny pretekst na zrobienie zdjęć, a przy okazji krótkiego spacerku, coby Nam niektórzy nie zarzucali, że w ogóle nie wychodzimy na świeże powietrze ;) 

Sukienkę szyłam jeszcze na mojej starej Arce. Do szycia użyłam tylko ściegu prostego. Jednak dziś wykorzystałam Ballerinę i wyszyłam moją nazwę na sukience. 
A materiał to stu procentowa bawełna T-shirtowa. 
Wykrój pochodzi z Burdy Szycie krok po kroku numer 2/2015 model 3 C. Jedyną modyfikacją było nie wszywanie rękawa.




 A tutaj dekolt, który bardzo mi się podoba pod każdym względem. Wygląda na duży, ale wcale taki nie jest. Dzięki delikatnemu przestębnowaniu wygląda bardzo estetycznie.

Tutaj widać, że dół mi się podwija i delikatnie ucieka na bok.  Podwinięcie wykonałam, ale przeszyłam tylko ściegiem prostym, aby właśnie takie zawinięcie mi się utworzyło po wypraniu.
 
Sieciówkowe ubrania mają to do siebie, że jest surowe zakończenie, ale w ogóle niezabezpieczenie, a potem nitki fruwają w każdą stronę... I tego bardzo nie lubię. 

Ostatnio trochę mnie mało u Was i u siebie tak na prawdę, ale wierzcie mi, że pracuję nad czymś bardzo wyjątkowym i specjalnym. I według "specjalistów" bardzo trudnym, więc każdą wolną chwilę poświęcam na szycie, prucie, przymiarki i tak cały czas. Ale już zbliżam się do końca. Mam nadzieję, że jak zobaczycie efekt końcowy to mi wybaczycie to zaniedbanie :)
 Trzymajcie się ciepło !

czwartek, 11 sierpnia 2016

Siostrzane literki

Kochani !
Pamiętacie literki jakie szyłam rok temu ? Było to imię małej wyjątkowej dziewczynki, a samo imię także było wyjątkowe. Minął rok, a na świecie pojawiła się siostra Michelle. 
Powiem Wam, że mam ogromne szczęście, bo litery szyję pisane wielkimi literami, a tym sposobem nie powstają mi literki z dziurkami typu a,o,d. Na szczęście i w tym projekcie nie było takich ciekawostek. Moje kolejne szczęście  było takie, że mogłam użyć praktycznie te same literki. Musiałam zrobić tylko szablon na jedną literkę. Mój kolejny fart to czas - na wykonanie zadania miałam ponad miesiąc. Od razu wzięłam się do pracy, jednak standardowo skończyło się tak, że całość skończyłam dzień przed odebraniem :) Ważne, że skończyłam. 

Chcecie poznać kolejne wspaniałe imię, które spodobało mi się od razu ? 



Cały ten projekt to jedno wielkie szczęście, które mi towarzyszyło od samego początku. 
A imię jest cudowne, prawda ?

czwartek, 28 lipca 2016

Letnia narzutka przeciw opalaniu

Kochani !
Pewnego pierwszego słonecznego weekendu w tym roku wybrałam się nad jezioro. Oczywiście zabrałam ze sobą cały wór maskotek do zszywania, aby nie leżeć bezczynnie. Było to jeszcze w maju o ile mnie pamięć nie myli, albo może na początku czerwca. I spaliłam się ramionach. Pierwsze słońce dało mi popalić. Paliło mnie okropnie jak w pracy musiałam mieć ciężki T-shirt na ramionach, który wydawało mi się, że waży 10 kg. 
Stwierdziłam, że uszyję letnie wdzianko/narzutkę/naramiennik. Zwał jak zwał. Narzutkę uszyłam już dawno, bo maksymalnie 2-3 dni po całym wypadzie i do tej pory nie miałam okazji jej przetestować w promieniach słonecznych. Jak uszyłam tak nagle słońce zaczęło przychodzić albo wtedy kiedy byłam w pracy, albo wtedy kiedy nie miałam ochotę wyjść z mieszkania, albo nie przychodziło wcale, albo nie było już tak intensywne.

Tak, więc zdjęcia zostały zrobione na manekinie. I powiem Wam, że bardzo mi się podobają :)

Tył delikatnie wydłużony i zaokrąglony.

Tutaj widać, że materiał jest na prawdę delikatny.  
Z ciekawości zważyłam narzutkę i okazało się, że waży zaledwie 36 gram.

Technicznie rzecz ujmując to wykrój zrobiłam sama - metodą na oko. Materiał złożony na pół, następnie wycięcia pod pachami i na samym środku rozcięciu z przodu.
Rękawy zszyte ściegiem prostym  i zygzakiem, a całe podwinięcie wykonane stopką do obrębiania/podwijania krawędzi. Podwijanie zajęło najwięcej czasu, bo ok. pól godziny. Gdybym nie miała tej stopki robiłabym to chyba z 5 godzin, ponieważ materiał jest bardzo lejący. 

A na koniec: jeśli pogoda nagle się zepsuła to wiedz, że szyję coś na lato  ;)


piątek, 15 lipca 2016

Z worka na bluzkę

Kochani!
W szafie czeka na mnie cała sterta rzeczy do przerobienia. Nie jedna, nie dwie. Cała sterta. I tak powoli małymi krokami zabieram się za to jak mnie natchnie i dostanę nagłej woli szybkiej zmiany. 
I to na prawdę szybkiej, bo uszycie tego T-shirta w całości, czyli od wyciągnięcia z szafy, po ostatnią przymiarkę zajęło mi niecałą godzinę.

W wersji oryginalnej plisa dekoltu była tak wielka/rozciągnięta, że spadała na ramiona przez to materiał ciągnął się jak chciał i gdzie chciał. No nie było innego sposobu jak przerobienie tego worka na coś bardziej przystępnego.


Widzicie to czarno-białe tło ? To mój stół. Takie małe szybkie DIY ;)

Żadnej Ameryki nie odkryłam, ale takie szybkie przeróbki w naszej codziennej garderobie dodają odrobinę świeżości. Materiał to bawełna T-shirt, a wykrój to po prostu odrysowanie od innej koszulki. Zszyte boki ściegiem overlokowym, a wykończenie ściegiem prostym.
Łatwa i szybka sprawa :)

środa, 29 czerwca 2016

Spodenki w wersji mikro

 Kochani!
W ostatnim poście pisałam, że będą ubrania. Jednak pewnie nie takich się spodziewaliście. Ja w sumie też nie, ale te małe i kolorowe spodenki są tak urocze, że mogłabym je powiesić w ramce i codziennie oglądać. Zupełnie coś innego, niż "dorosłe" duże ubrania.

W skład wchodzi 5 par małych spodni i spodenek w 5 kolorach.
Materiał to 100 % bawełna t-shirtowa, która w uszytkach dla dzieci sprawdza się idealnie. Materiał dopuszcza powietrze, które sprawia, że skóra oddycha, a Mały się nie poci. 


 Nie chciałam, aby każde były w tym samym rozmiarze, więc każde są minimalnie mniejsze/większe/krótsze/dłuższe.

Te małe gumeczki są tak urocze. To marszczenie i te kolory wyglądają razem obłędnie. 

Wykrój z jakiego korzystałam zrobiłam sama, ponieważ ciężko było mi znaleźć w internecie takie proste spodenki w tym wyjątkowo malutkim rozmiarze. Skorzystałam z najmniejszych spodenek jak udało mi się znaleźć w secondhandzie. 

Całość szyłam białą nitką. Na początku ściegiem prostym, a następnie wszystko wykończyłam zwykłym zygzakiem z użyciem stopki overlokowej, która ostatnio jest moim ulubionym "gadżetem" szyciowym. 

Problemy miałam z odszywaniem nogawek, były tak malutkie, że ledwo mieściły się na wolne ramię mojej Balleriny. Szyjąc powoli daliśmy radę :)

I powiem Wam to samo co Joulenka i MamaMiSzyje. Szycie hurtem to świetna sprawa. Całość podzieliłam na etapy. Wykrój, zszywanie nogawek, góra, nogawki - wpierw ściegiem prostym, a potem zygzakiem. Między jednymi, a drugimi spodenkami nie obcinałam nawet nitki, żeby wyszło szybciej i oszczędniej.

czwartek, 16 czerwca 2016

Słonie - wersja powiększona

Kochani! 
Szycie dla dzieci ogarnęło mną bez reszty. Szyję dla tych mniejszych i większych. Tym razem padło na słonie - oczywiście ich wykrój pojawił się w internecie już dawno temu, ale wtedy nie było mi po drodze z nimi. Do tego czasu uszyłam jednego małego Podróżniczka, jednak wykrój zupełnie inaczej prezentuje się w większym rozmiarze.

Tym razem powstały dwa - każdy w innym wymiarze, aby nie było za nudno. 
 Słoń w gwiazdki ma wymiary 15 x 20 cm. Był to mój pierwszy słoń, jednak pojawił mu się jakiś mały garb, który zobaczyłam dopiero po wypchaniu. U tego słonika uszy zostały przestębnowane.

Drugi jest większy, bo ma wymiary 25 x 18 cm i prezentuje się na prawdę świetnie. 
Słoń kibic ! Może te kropki są mylące, ale wpisuje się w temat Euro :)

Daję słowo, że następnym razem będzie ubraniowo ;) Trzymajcie kciuki za pogodę, abym mogła wyjść zrobić zdjęcia.

czwartek, 2 czerwca 2016

Kowbojski zestaw

Kochani!
Powiem tak: mam ogromną sklerozę. Ostatnio jeszcze większą niż zwykle, ale powiedźcie mi czy można zapomnieć jak się szyje poszewkę na poduszkę z zakładką do środka ? Na Uszyj jasia uszyłam takich setki, a jednak zapomniałam jak się składa taką prostą poszewkę. Dobrze, że zdaje sobie sprawę z mojej niepamięci i przed szyciem spięłam i przewróciłam na prawą stronę. Sama musiałam skorzystać z tutorialu, który przygotowałam ponad 2 lata temu! I co najlepsze : zdał egzamin :)

A teraz do rzeczy. Z pięknej kolorowej bawełny uszyłam dwa zestawy składające się z poszewki na poduszkę o wymiarach ok. 42 x 42 cm i dwustronnej przytulanki. Wszystkie elementy z iście kowbojskim nadrukiem.


Przytulanka ma wysokość ok. 40 cm.

No i oczywiście nie mogło zabraknąć mojej metki wyszytej na Ballerinie. 
Zakładka zszyta ściegiem dekoracyjnym.

Całość odszyta dookoła ściegiem prostym, a następnie ściegiem overlokowym z użyciej dedykowanej do tego stopki.

Jeden zestaw powędruje w ramach prezentu, natomiast drugi jest wolny i czeka na nowego właściciela :)

czwartek, 19 maja 2016

Sensorki dla dzieci z imieniem - moje pierwsze pikowanie

Kochani!
Już bardzo nie długo, ale na prawdę bardzo szybko nasza familia powiększy się o dwa małe i urocze dzieciątka, których na tym świecie nie można przyjąć z pustymi rękoma. Mam nadzieje, ze jako dobra ciocia spiszę się najlepiej jak tylko potrafię. Jednak, żeby nasze relacje były świetne od początku trzeba dbać o dziecię od początku, dlatego uszyłam dla każdego  małego dżentelmena po sensorku czy też mini podusi do miziania i tarmoszenia za wszystkie wystające metki , a to wszystko wykonane z bawełny 100 % Ikea oraz polaru minky z zewnątrz, a w środku warstwa bawełny i owaty, aby móc wypikować imię. Tak, tak. Wypikować. W tych małych projektach pierwszy raz podjęłam się próby pikowania i to na dodatek nie takiego zwykłego, tylko takiego Wow ! z imieniem.


Co ciekawe pikowałam dwiema różnymi stopkami do tego przeznaczonymi i różnica jest widoczna od razu.
Ksawery został zrobiony zwykłą stopką do cerowania/pikowania. Materiał bardzo łatwo mi uciekał i musiałam wkładać ogrom siły, aby móc "sterować".

Maksiu został wyszyty stopką ze sprężyną i ta bez wątpienia wygrała. Materiał był tam gdzie chciałam, a sam napis jest bardziej wyraźny. Nie ma "skosów" na boki ;)

Kolejnym moim obiektem wzdychań jest moja metka - wyszyta literami i wszyta do metkowca jako jedna z metek do tarmoszenia. Niby nic, a cieszy :) Litery wyszyte dzięki mojej Texi Ballerinie.


 Wiem, wiem. Za dużo fascynacji projektem, ale jestem z tych małych metkowców bardzo zadowolona. Nie tylko ze względów rozwojowych i tych estetycznych, ale przede wszystkim dlatego, że zrobiłam to dla małych szkarbów, których jeszcze nie widziałam, ale wiem, że już skradły mi serce :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...